



Nieoficjalna polska strona
By Catherine Noir

Logo Zespołu
Symbolem rozpoznawczym zespołu jest tzw. heartagram.
Heartagram jest znakiem, który rozpozna każdy fan zespołu. Bo to właśnie on reprezentuje to co znajduje się w muzyce zespołu. Powstał z połączenia pentagramu i serca, jakkolwiek absolutnie nie należy utożsamiać go z negatywnym symboliką pentagramu. Jak tłumaczy wokalista zespołu, Ville Valo znak ten jest symbolicznym połączeniem miłości i śmierci a więc motywów przewodnich o których śpiewa i pisze artysta.
„Jest to przedstawienie idealnej równowagi zachowanej pomiędzy miłością a śmiercią” – zwierza się Ville Valo.
Również amerykański skater, Bam Margera przejął logo zespołu od czasu kiedy zaprzyjaźnił się z liderem zespołu. Miało to wpływ na rozpowszechnienie Heartagramu, ponieważ Bam był gwiazdą programów w stacji MTV, takich jak Jackass czy Viva la Bam, które cieszyły się ogromną popularnością. Można nawet powiedzieć, że z tego względu iż Ville podzielił się licencją na znak Heartagramu czasem stał się bardziej kojarzony z Marger’ą a już na pewno, że sam symbol stał się bardziej rozpoznawalny niż muzyka zespołu, który reprezentuje.
Symbol został stworzony w 20 urodziny Ville Valo. Wielu fanów zespołu posiada także tatuaż zawierający Heartagram czy inne emblematy z w tym logo. Sam Ville również takie posiada.
W jednym z wywiadów lider zespołu wyznał, że Heartagram to taki nowoczesny Yin Yang. Serce stało się Yin a zmodyfikowany pentagram Yang.
Inspiracją do stworzenia tegoż właśnie symbol był również hexagram angielskiego okultysty Aleistera Crowley’a.

CIEKAWOSTKI:
Heartagramu. W programie "LA Ink", w którym występuje znajoma Ville, Kat Von D, na drzwiach wejściowych do salonu tatuażu znajduje się symbol



Symbol ten występuje również pod koniec video clipu do piosenki „Dare” zespołu Gorillaz. Można go zobaczyć w scenie, kiedy Murdoc się budzi a Heartagram wisi na ścianie po jego lewej stronie.
Podczas filmowania Jackass Number Two, członek ekipy Steve-O zrobił sobie tatuaż parodiujący Heartagram, nazwany Dickagram.

Logo zespołu można było również zauważyć w kilku epizodach serialu Czarodziejki, który był przedstawiony jako demoniczny symbol.
Również symbol ten widnieje na okładce płyty hiszpańskiego rockowego zespołu Mägo de Oz.
Album zatytułowany jest Gaia III: Atlantia a na okładce widać fioletową ośmiornicę z wytatuowanym symbolem Heartgramu na jednej z macek.

Fragmenty książki „Gone with the Sin”- Synnin Viemää



Oto obszerny fragment książki Synnin Viemää „Gone with the Sin”, który przybliża bardziej osobę Ville Valo:
Ville Hermanni Valo urodził się w Helsinkach, 22-go listopada 1976 roku. W dzieciństwie mieszkał na przedmieściach Oulunkylä. Skład rodziny Valo to: tata Kari, mama Anita i o siedem lat młodszy od Ville'go brat Jesse, miłośnik Thai Boxing'u.
"Moje wyraźne wspomnienia z dzieciństwa, dotyczą stacji benzynowej Kesoil w Oulunkylä. Nie mam żadnych wspomnień z dnia moich narodzin. Myślę, że urodziłem się w szpitalu w Kätilöopisto, a jeśli nie to gdzieś w Helsinkach. Podczas pierwszych miesięcy mojego życia, mieszkaliśmy w starej części Valilla w tych starych domach zbudowanych z drewna. Potem przeprowadziliśmy się do Oulunkylä, gdzie mieszkałem kolejne siedem lat, w normalnym trzy pokojowym mieszkaniu z wysokim poddaszem. Uczęszczałem do szkoły w Oulunkylä.Moje dzieciństwo było normalne. Mój tata miał w zwyczaju grzebać w starych samochodach, a mama wykonywała ten sam zawód przez dwadzieścia lat. Są normalnymi, pracującymi ludźmi. Kiedy byłem mały mieliśmy dużo zwierząt. Mieliśmy psa, który uczył mnie chodzić. Wabił się Sami. Kiedy zdechł przeżyłem pewnego rodzaju uraz: nabawiłem się alergii i astmy. Jestem pewien, że miało to podłoże psychiczne, przynajmniej ja tak sądzę. Mieliśmy również złote rybki, żółwia i inne zwierzaki. Nigdy nie rozumiałem ludzi, którzy twierdzili, że pamiętają swoje dzieciństwo jeszcze z czasów kiedy byli bobasami. Nic z tych czasów nie pamiętam. Opowiadano mi jedynie wiele historii. Jest przyjaciel rodziny, Jallu, który jest zajebistym mistrzem w naśladowaniu Elvisa. Pierwszy wspomnienie dotyczące muzyki z moim udziałem, do którego odwołują się moi rodzice, miał miejsce na jednej z rodzinnych imprez, kiedy to około północy Jallu zaczął grać "Are You Lonesome Tonight". W chodziku raczkowałem w stronę stoika z bębnami i zacząłem uderzać w rytm utworu Elvisa. Obecnie moi rodzice twierdzą: "To był pierwszy objaw tego, że będziesz muzykiem." Mój pierwszy horror z dzieciństwa był również związany z Jallu, a dokładniej z jego synem. Syn Jallu był fanatykiem Iron Maiden. Miałem jakieś cztery lata, kiedy po raz pierwszy przekroczyłem próg jego pokoju. Było ciemne popołudnie, a jego pokój wypełniony był plakatami Iron Maiden z potworem Eddie'm i tymi wszystkimi, mrocznymi rzeczami. Przestraszyłem się i uciekłem. Może nawet dziś jestem lekko przerażony Eddie'm, ale tylko trochę. Musiałem zwalczyć strach aby móc później polubić Iron Maiden. Ile to miałem lat, kiedy mój tata naprawiał swój samochód w Oulunkylä, na stacji benzynowej, razem z kolegami? W każdym razie, nadal byłem bardzo mały. Na stacji zobaczyłem swój pierwszy rozbierany kalendarz i natychmiast mnie poraziło (pierwszy wzwód). To jest jedno z moich dziecinnych wspomnień.
Za każdym razem kiedy mój tata uruchamiał auto, wielu ludzi stawało za nim, bo mogli stracić życie. Wtedy tata był taksówkarzem i słuchał najróżniejszej muzyki: Hiski Salomaa, Tuomari Nurmio, Tapio Rautavaara - typowe, fińskie, tradycyjne granie. Nie słuchał popu tylko starego country i normalnych piosenek. Dużo Helismaa i J.J. Cale. Może trochę Elvisa od czasu do czasu. Nadal mam stare płyty moich rodziców: The Rolling Stones, Cat Stevens, trochę reggae Jonh Lee Hooker i Bob Diddley. Większość tych nagrań jest dobra. Dzięki Bogu, moi rodzice nie byli fanami fińskiego popu. Mamy już jednego Danny'ego w zespole (Danny to popularny wokalista muzyki pop w Finlandii) i to wystarczy.
Kiedy byłem dzieckiem i zaczynałem płakać, tata włączał "Paratiisi" zespołu Rauli Badding Somerjoki, kładł mnie na podbrzusze i zaczynał tańczyć, i wtedy przestawałem płakać. Myślę, że wszyscy chłopcy dostają lanie jako dzieci. Nie pamiętam niczego z czasów kiedy byłem dzieckiem, ale w szkole przenosili mnie z jednej klasy do drugiej. Wszczynałem bójki z większymi od siebie i starałem się mieć decydujący głos. Byłem nadpobudliwy i do mojego siódmego roku życia przeprowadzano na mnie różne testy. W końcowym wyniku, lekarz nic nie znajdywał i dostawałem specjalne pozwolenie na szkicowanie w klasie, bo w innym razie nie usiedziałbym na miejscu spokojnie. Nie byłem zły, tylko trochę dziki. Oprócz tego nie działo się nic specjalnego. Jakimś cudem umiałem tłumić całą tą nienawiść i frustracje w sobie.
Były również problemy z młodocianymi gangami w moim sąsiedztwie. Były gangi z Oulunkylä i Patola. Przepłynąłem przez to wszystko, a moje oceny w szkole były pozytywne. Matematyka w liceum to jedna z moich ulubionych dziedzin. Przedtem matma i nauczyciel Ekki Falk byli dla mnie prawdziwym problemem. On był bardzo surowy. Zazwyczaj wzywał mnie do tablicy, zadawał pytania i robił ze mnie durnia. Z jednej strony strawiłem to wszystko i postanowiłem, że muszę się jej nauczyć. Zainwestowałem w matmę dużo czasu i od tamtej pory dostawałem same piątki. Miałem dobry kontakt z nauczycielem i samym sobą. W szkole najfajniejszymi przedmiotami były: plastyka, muzyka i historia. A sumując wszystko uważam, że szkoła to marnowanie czasu, oprócz podstawówki, kiedy uczysz się czytać i pisać, bo jest to bardzo ważne. Szkoła sama w sobie nie posiada żadnej funkcji. Szkoły powinny być dodatkiem dla ludzi, którzy chcą się uczyć i są spragnieni nauki. Szkoła to niepotrzebne zło dla wszystkich młodych ludzi. Uczysz się, wkładasz serce, ale nie uzyskujesz prawdziwego efektu.
Po liceum poszedłem do szkoły wieczorowej w Käpylä. Chodziłem tam półtora roku i przestałem, bo nie mogłem tego dłużej ciągnąć. Nie miałem dość dyscypliny aby kontynuować. Ciągle mieszkałem z rodzicami. Autobus wlókł się tak długo. Gitarzysta Petri Valli z Kingstone Wall Band był w mojej klasie języka angielskiego, w tej szkole wieczorowej w Käpylä.
Kiedy byłem młodszy, dużo szkicowałem i chodziłem jakiś czas do szkoły plastycznej, ale z czasem muzyka pochłonęła cały mój czas. W 1984 roku, kiedy miałem osiem lat, słuchałem "Animalize" Kiss. To była pierwsza, kupiona przeze mnie płyta. Mogę podziękować mojej kuzynce Pii za to. Uzbierałem wystarczająco dużo pieniędzy z kieszonkowego na kupno płyty i poprosiłem ją by mi coś poleciła. Sam nie wiedziałem nic o płytach i sklepach muzycznych. Pia powiedziała, że Kiss są dobrzy, więc poszedłem do sklepu , wziąłem płytę z półki, gdzie widniał napis "from the TV ad". Nie wiedziałem wiele o Kiss, ale od czasu gdy moja kuzynka powiedziała, że są dobrzy, też tak myślałem. Właściwie to Pia wprowadziła mnie w rock'n'roll. Gdyby poleciła mi przykładowo Schubert'a, rezultat byłby całkiem inny.
Nadal lubię album "Animalize". Dla mnie jest to najlepsza płyta Kiss. Często zdarza się, że płyta, którą słyszałeś po raz pierwszy w życiu jest ostatnią, która pozostawia po sobie wrażenie. W mojej opinii to jeden z ich najbardziej dzikich i niedocenionych albumów.
Później kupiłem wszystkie ich płyty czy kasety. Nigdy nie polubiłem tej całej maskarady, pewnie dlatego, że poznałem ich bez niej.
W trzeciej klasie, możesz przejść do grupy muzycznej. Zdałem wszystkie egzaminy aby dostać się do klasy muzycznej i musiałem sobie wybrać instrument. Ponieważ uważałem, że Gene Simmons (basista Kiss) był bardzo fajny, czułem, że muszę grać na basie. Potrzebowałam jedynie instrumentu.
Moi rodzice znaleźli gdzieś bas z drugiej ręki. To był wspaniały moment, kiedy mi go dawali. Byłem za niego odpowiedzialny, więc cały czas go trzymałem w rękach. Musiałem go wypróbować. On nadal jest zajebiście dobry i do tej pory na nim grywam. To kopia Dia SG Bass z lat siedemdziesiątych.
Później wymieniałem ten bas kilka razy na lepsze instrumenty, ale nadal pamiętam, że z tym basem przeżyłem więcej bólu niż przyjemności. Moje palce były straszliwie obolałe, ale mama cały czas mówiła: "Teraz ćwicz do cholery!". Kilka razy rzuciłem przedmiotami o ścianę. Nie wiem czy mama chciała abym stał się muzykiem, ale dobre było to, że namawiała mnie do ćwiczeń. Dzięki temu wiele się nauczyłem, choć ćwiczenia piekielnie mnie nudziły.
Nigdy nie grałem na pianinie i nie posiadam wiedzy o żadnych klasycznych instrumentach. Wolałem grać pop i rock niż jakieś tak wyżej postawione, kulturalne wartości. Mój pierwszy nauczyciel od gitary basowej nazywał się Hannu Talako. Był nauczycielem klasy muzycznej w Oulunkylä.
Uczyliśmy się rzeczy takich jak czytanie muzyki. To zabrało mi piekielnie dużo czasu nim się nauczyłem. Powstał pierwszy zespół. Byłem w czwartej lub piątej klasie. Nazywaliśmy się B.L.O.O.D z kropkami w nazwie między literami, tak jak w W.A.S.P. Nie wiedzieliśmy po co te kropki, ale fajnie wyglądały. Z tym zespołem wystąpiliśmy tylko raz przed klasą. Reszta chłopaków była starsza ode mnie, oni byli prawdopodobnie w szóstej klasie. Graliśmy wersję instrumentalną "Run To The Hills" Iron Maiden. Zespół B.L.O.O.D wyróżniało to, że mieliśmy dwóch perkusistów. Jeden grał podczas prób, ale miał również sceniczną tremę i dlatego nie mógł grać przed publicznością.
Potem zaczęliśmy występować na imprezach szkolnych jako Elovena Boys. Graliśmy utwory U2 i Dire Stratis, wtedy też napisałem swoją, pierwszą piosenkę dla zespołu. Daliśmy razem pięć lub sześć koncertów, co było dobrym wynikiem.
Trenowałem judo przez jakieś dziewięć lat, zacząłem kiedy byłem bardzo młody. Mój tata trenował boks, lubił te waleczne sporty. Kiedy nie chciałem trenować boksu, poszedłem do klasy judo. Zajęcia miałem raz z tygodniu, zdobyłem zielony pas i trzy medale. Później i z tego zrezygnowałem. Nigdy nie brałem udziału w żadnych zawodach. Zacząłem jeździć na łyżwach i zatrzymałem się przy tym na dość długo.
Przestałem już być dzieckiem. Wszedłem a tą gównianą fazę dojrzewania i niezmiennie nazywałem mamę prostytutką. Tata zmuszał mnie bym pisał wyraz "prostytutka" tysiące razy, abym zrozumiał, jak złe jest to słowo. Więc pisałem "prostytutka" tysiące razy, a rodzice trochę się uspokajali.
Byłem w siódmej klasie kiedy po raz pierwszy się upiłem. Miałem trzynaście lat. Byłem prostym dzieciakiem, jeśli porównałbyś mnie do Linde na przykład. On zalał się po raz pierwszy, jak miał zaledwie sześć lat.
Nigdy nie wdawałem się w bójki i w nic o podłożu kryminalnym. Muzyka i łyżwiarstwo były dla mnie najważniejsze. Mieszkanie w Oulunkylä nie było aż tak stresujące. Migé mieszkał w Patola, a Linde w East Pakila. Tam kręciły się różne świry. Ja byłem dzieckiem dorastającym w tzw. "drewnianym kokonie".
Po raz pierwszy spróbowałem alkoholu, gdy miałem dwa lub trzy lata. Brałem kąpiel z tatą i on, jak zwykle, pił szklankę Whisky w wannie. Ja też chciałem spróbować i rodzice pomyśleli, że można mi na to pozwolić, abym dostał urazu na całe życie i już nigdy nie tknął drinka. Wypiłem mały łyczek Whisky i powiedziałem: "Dobre, mogę dostać więcej?"; zamierzenia rodziców upadły...
Pierwszy raz kiedy porządnie się upiłem, wypiłem siedem butelek piwa i leżałem na placu zabaw w Oulunkylä. Drugi raz był bardziej zabawny, z Linde i innymi kumplami zrzuciliśmy się i kupiliśmy siedem zgrzewek piwa. Oglądaliśmy video "The Song Remains The Same" Led Zeppelin i nadaliśmy mu, mądry, fiński tytuł: "Laulu jää pystyyn" - "Piosenka stoi w miejscu".
Wtedy miałem też dziewczynę. Zalałem się w trupa, rzygałem gdzie się dało i mdlałem. Pomiędzy tym rzyganiem i mdleniem lądowałem z moją dziewczyną w łóżku i wymiotowałem dookoła niej. Pojawili się gliniarze... Uciekaliśmy między drzewa i tam kontynuowaliśmy picie, a wszystko kończyło się tym, że Linde i jego kumple zanosili mnie do Eat pakila do pokoju takiego gościa zwanego Joonas, którego rodzice spali piętro wyżej. Najpierw szedłem do kibla wymiotować, a później udawałem się na górę i brudziłem tam. Tata Jonnas'a omal mnie nie uderzył. To był mój drugi raz, kiedy zalałem się do nieprzytomności, a kac był równie dokuczliwy.
Moi rodzice byli bardzo zmartwieni moimi eksperymentami z upijaniem się, ale rozumieli również, że muszę wszystkiego spróbować.
Często udawaliśmy się do Lepakko by słuchać muzyki punkowej, raz automatycznie opróżniliśmy dwie butelki Liecfrauenmilch - ciepłego, białego, niemieckiego wina. Przemyciliśmy małe butelki Kosenkorvy między nogami. Pamiętam, że ochrona obudziła mnie, leżącego w rogu w Leppako. Było pusto, a zespół już dawno wystąpił. Leżałem tam w swoich własnych wymiocinach. Jakimś cudem złapałem ostatni autobus i w nim też zwymiotowałem, zemdlałem na podłodze przed ostatnim rzędem siedzeń autobusu. Kierowca nie zorientował się, że nadal tam byłem i jechałem prosto na terminal. Strasznie się wkurzył, wynurzył mnie z moich wymiocin i zaczął pouczać. Znalazłem taksówkę. Kiedy dotarłem do domu z podjazdu wrzeszczałem do rodziców, by rzucili mi trochę kasy na taksówkę. Wszedłem się na łóżko, w zarzyganym ubraniu, trzęsąc się, czułem się zajebiście źle. Nagle otworzyły się drzwi, rodzice zapalili światło i bardzo się ze mnie śmiali. Tyle zachodu o nic. Oczywiście martwili się, że coś mogło mi się stać.
Tak jak powiedziałem, musisz spróbować wszystkiego kiedy jesteś młody.
Dziewczynami interesowałem się już w podstawówce. A moje zainteresowanie nimi pokazywałem obrzucając je kamieniami. W pewnym sensie nawet dziś rzucam w nie kamieniami, intelektualnie. Nigdy nie byłem facetem ze stałymi związkami, a podczas lat szkolnych nie miałem prawdziwej dziewczyny. Czasami z kimś się umówiłem i nic poza tym.
Pierwszy raz kiedy uprawiałem seks, to było tak późno i nie chcę o tym rozmawiać. Jestem pewien, że ludzie myślą o mnie w zupełnie inny sposób i nie chciałbym nikogo rozczarować. Będąc Love Metal'owym głosicielem, jakim jestem. Oczywiście mógłbym udawać, że odbyłem stosunek kiedy miałem dwanaście czy siedem lat - tak jak wszyscy chcą wiedzieć, nawet jeśli trudno w to uwierzyć. Powiedzmy, że byłem wtedy już dostatecznie dorosły. Do tego czasu korzystałem z pomocy swojej prawej ręki.
Powróćmy teraz do czasu popu i jazzu w szkole w Oulunkylä. Więc mój pierwszy zespół to B.L.O.O.D wtedy dużo graliśmy, skupialiśmy się nad muzyką, co było dla nas bardzo ważne. Mam tu na myśli m.in. Iron Maiden.
Z Elovena Boys też dużo grywałem, a potem powstała Aurora. Grałem tam na perkusji, a Linde na gitarze. Zaczęliśmy poważnie pracować nad własnymi utworami.
Byłem w siódmej klasie, kiedy poznałem Linde'go. Chodziłem do szkoły na granicy East Pakila i Oulunkylä. Linde uczęszczał do tej samej szkoły. Ponieważ on był gitarzystą, a ja basistą grywaliśmy czasami razem. Nas dwóch grało zazwyczaj Charlie Parker'a i takie tam. Powoli poznawałem resztę kumpli i szwendaliśmy się razem. Linde był takim samym beznadziejnym kolesiem jakim jest dziś. Może nawet dziś jest jeszcze bardziej spokojny.
W liceum najgorsze było to, że miałem sześć, siedem zespołów w tym samym czasie i przynajmniej jedną próbę dziennie. Wtedy w naszej szkole istniały zespoły jazzowe, Dixieland i Aurora, co zawsze oznaczało piwo w nadmiarze. Olewaliśmy zasrane zakazy i graliśmy coś z klasyki w stylu "Anna pillua" ("Pieprz mnie") Helena Pesola. Napisaliśmy kilka podobnych kawałków i wywołaliśmy publiczny skandal. To było nawet fajne. Nasz wokalista, Erkki, który obecnie gra na organach z Ihmepoika, raz wypił butelkę Kosenkorvy 69%, musieliśmy go wnieść na scenę. Przewrócił sprzęt pod napięciem i wszystko upadło jakieś dwa cale od mojej głowy. Stało się to przed pierwszym utworem. Światła spadły na moją perkusję i wszystko się spieprzyło. Zajęło nam wieki odnawianie sprzętu. To była pierwsza kapela, z którą tak zaszaleliśmy.
Próby Aurory odbywały się przez jakieś pół roku, kiedy zdecydowaliśmy się uzbierać kasę na szkolną wycieczkę poprzez zorganizowanie imprezy hipisowskiej. Byliśmy bardzo zajęci ćwicząc "Smoke On The Water" Deep Purple, "Purple Haze" Jim'a Hendrix'a i "Paranoid" Black Sabbath. Impreza miała się odbyć za tydzień i byliśmy tacy podnieceni, bo wreszcie coś się działo. Wtedy Martti Ilmonen, nasz dyrektor szkoły, dostał ataku, wbiegł do auli wrzeszcząc, że nie ma mowy aby odbyła się w tej szkole jakaś hipisowska impreza, ponieważ wszystko wiąże się z paleniem marihuany. To rozwiało imprezę i od tamtej pory nienawidziliśmy tego faceta. Mieliśmy nawet pozwolenie od naszego nauczyciela na zbieranie kasy, abyśmy mogli zorganizować wycieczkę... na przykład do Amsterdamu by wypalić skręta.
Aby się zemścić napisaliśmy piosenkę zatytułowaną "Martti Ilmonen tunkee kyrpää suoleen" ("Martti Ilmonen wkłada fiuta w dupę"). Zagraliśmy ten utwór podczas jesiennego koncertu i wszyscy nasi nauczyciele załamali ręce. Ludzie totalnie oszaleli i zaczęli dookoła rzucać krzesłami. Od tego incydentu mogliśmy zapomnieć o graniu koncertów w szkole w Oulunkylä.
Na zakończenie, pojechaliśmy do Amsterdamu. Zebraliśmy pieniądze w inny sposób, sprzedając pączki od domu do domu. To była wycieczka klasy muzycznej, podróżowaliśmy do Holandii po przed Szwecję, Danię i Niemcy. Mieliśmy występować w lokalnych szkołach. W Holandii mieliśmy trzy czy cztery koncerty, a cała wycieczka trwała dziesięć dni. Amsterdam to była kupa zabawy.
Za granicą byłem tylko raz wcześniej. W 1991 roku pojechałem do Tajlandii z rodzicami i młodszym bratem. Obchodziliśmy tam Święta i Nowy Rok. To były moje pierwsze wakacje i do dziś dnia ostatnie. Wszystkie pozostałe wyjazdy były powiązane w pewien sposób z muzyką, koncertami czy promocją.
Podczas szkolnej wycieczki do Holandii, większość z nas odkryła samych siebie. To był czas, kiedy dorośliśmy. Niektórzy zdali sobie sprawę z tego, że są homoseksualistami, a inni się zdołowali, bo uświadomili sobie, że nauka to nie wszystko w życiu. Ta wycieczka była katastrofą - w dobrym tego słowa znaczeniu, dużo balowaliśmy.
Nocowaliśmy w Utrecht, niedaleko Amsterdamu, w dużym akademiku z barem. Tam ustawiliśmy wszystko w totalnym brudzie grając jakiś pieprzony, progresywny jazz. To było bardzo dziwne. Pierwszy koncert zagraniczny. Ludzie wdrapywali się na dach i robili te wszystkie dziwne rzeczy, jakie robią nastolatki.
Oczywiście zażyłem tam kilku narkotyków. Cóż, próbowałem już paru wcześniej. W Amsterdamie byliśmy tylko kilka godzin i mięliśmy trochę wolnego czasu dla siebie. Nauczyciel dał nam po dwadzieścia guldenów, mówiąc, że to pieniądze na obiad, mieliśmy się spotkać za dwie godziny. Wtedy miałem dready i słuchałem reggae. Kiedy inni poszli do McDonald's'a, ja poszedłem do kawiarenki o poważnie się naćpałem. Resztę dnia przeżyłem na haju. To był mój pierwszy kontakt z czystymi, zagranicznymi narkotykami. Jestem pewien, że Linde ma podobne przeżycia, ponieważ był na tej samej wycieczce, ale nie Migé. Znałem już wtedy Migé, ale on był dwa lata starszy ode mnie, chodził do szkoły Sibeliusa i zawsze spotykał się z ludźmi w swoim wieku. Poznałem Migé w trzeciej klasie, kiedy zacząłem grać na basie. On był w piątej klasie. Ponieważ Migé również miał bas, spotykaliśmy się od czasu do czasu, ale cały czas graliśmy na gitarach basowych. Migé mieszkał w Tuusula, więc nie widziałem go tak często. Migé był taki jak dziś. Strasznie śmierdział, bo nigdy tak naprawdę się nie mył. Nie mył zębów przez trzynaście lat, szczerze. I nigdy, niczym się nie przejmował, trudno uwierzyć, prawda? Migé pochodził z artystycznej rodziny. Był świrem, który zazwyczaj nosił dwa różne buty, niesamowicie długie, pofalowane włosy i niewiarygodnie brzydkie ciuchy, miał najdziwniejszych znajomych.
Zawsze chciałem być lepszym basistą niż Migé i nie miałem z nim problemu. Migé i ja jesteśmy jak noc i dzień. Jesteśmy bardzo różni, ale niekiedy potrafimy zazdrościć sobie czegoś bez powodu. Oboje jesteśmy zrównoważeni, ale w zupełnie inny, dziwny sposób.
Kiedy wreszcie miałem skończyć osiemnaście lat, wyprowadziłem się z domu. Moi rodzice płacili, więc mogłem przeprowadzić się do centrum.
Stało się tak, kiedy nie pilnowałem zaleceń medycznych. Miałem dość poważną alergię i ostrą astmę. Mam tu na myśli, że nie zażywałem potrzebnych leków, bo nie uważałem by były potrzebne. Wtedy rodzice wzięli psa, który nadal żyje, wabi się Fido. Zastała ocalona, bo jej właściciel chciał ją uśpić. Kopnął ją w głowę. Od tamtego czasu, moja kuzynka Pia, jest wegetarianką. Oczywiście wiedziała, że z psem nie jest źle, tylko z właścicielem. Fido była początkowo nieśmiała, ale z czasem przyzwyczaiła się do każdego członka rodziny. Moi rodzice przyprowadzili psa do domu i wszyscy zdecydowaliśmy, że sprawdzimy czy wywoła to u mnie jakąś reakcję alergiczną. Minęły lata, kiedy nie miałem żadnych problemów, ale wtedy dostałem poważnego ataku astmy, zostałem zabrany karetką do szpitala, gdzie spędziłem dwa tygodnie na oddziale z pacjentami z rakiem płuc. Po tym mój tata wynajął mieszkanie, jako prezent urodzinowy. Przyszedł do szpitala by mi o tym powiedzieć i oczywiście się ucieszyłem. Przeniosłem się prosto ze szpitala do nowego mieszkania, a rodzice mogli zatrzymać psa. Cholera, to był odpowiedni czas. Apartament był w drogiej dzielnicy na południu Bulevardi. Małe miejsce, dwadzieścia trzy metry kwadratowe. Wolałbym nie podawać dokładnego adresu, bo obecnie mieszka tam Migé.
To było niesamowite uczucie, móc wprowadzić się do własnego mieszkania. Nie musiałem się martwić, że drzwi toalety są otwarte podczas masturbowania się. Mogłem spać gdzie chciałem, słuchać muzyki czy ją grać. To była prawdziwa wolność. Dla mnie ukończenie osiemnastu lat było zajebiście dobrym wiekiem do opuszczenia domu. Mogę to tylko polecić.
Moi rodzice byli pewnie zawiedzeni, kiedy rzuciłem szkołę, ale mam przeczucie, że mój tata jest bardziej zawiedziony, że do dziś nie zdałem prawa jazdy."
Tłumaczenie znalezione w internecie.
Tatuaże Ville:
Wielki tatuaż zdobiący lewe ramię Ville Valo to pomieszanie kilku różnych deseni, ale on ma jeszcze inne.
Moim pierwszym tatuażem było serce na prawej ręce, które zrobiłem sobie mając dwadzieścia lat. Wszystko zaczęło się kiedy spotkałem Hyge, który robił tatuaże i sprowadził się z Oulu do Helsinek. Później grał on jeszcze na gitarze w zespole United Underworld, gdzie Ville z zespołu Sub- Urban Tribe był piosenkarzem. Zacząłem się przyjaźnić z Hyge, często razem wychodziliśmy gdzieś i piliśmy.
Kiedyś spytałem go czy nie mógł by mi zrobić tatuażu w kształcie serca. Następnego dnia już taki miałem. Bardzo podobał mi się taki wzór dlatego bardzo chciałem go mieć. Nie ma na to żadnych filozoficznych powodów, jest to po prostu ładny obrazek w dobrym miejscu. Nigdy wcześniej nie myślałem o tym żeby mieć tatuaż, mimo iż zawsze mi się podobały. To była pewność a nie poświęcenie. Później zaczęło minę to kręcić. Następnym wzorek zrobiłem sobie pod pępkiem. Wszystko zaczęło się kiedy ludzie z programu telewizyjnego "Jyrki" zapytali mnie czy mogli by to sfilmować. Chciałem mieć ten tatuaż, a oni powiedzieli, ze jeśli się zgodzę to zapłacą za niego. Pomyślałem, ze to będzie dobra reklama dla Hyge, który dopiero rozkręcał swój interes w mieście. Tak więc ten tatuaż był robiony przy włączonych kamerach. Trzeci to ten pieprzony tatuaż na lewym ramieniu. Cholernie bolało kiedy był robiony. W tym samym czasie mieliśmy kilka promocji i koncertów w Niemczech, wiec dzierganie zajęło cztery miesiące. Pierwsza sesja trwała cztery lub pięć godzin, przed tym jednak nim zaczęliśmy, wypiliśmy bardzo dużo piw. Było więc zabawnie, ale i tak strasznie dłużył mi się czas. Jeszcze teraz nie jest skończony, jest kilka elementów, które powinno się dodać.
Kiedyś pomyślałem że chciałbym mieć zajebiście duży motyw na moim ramieniu. Pierw miałem wydziergać sobie obydwie ręce- wzór miał łączyć się na plecach. Jednak zrobienie jednego ramienia zabrało tak dużo czasu, że nawet nie zaczęliśmy robić drugiego. Ten deseń nie znaczy kompletnie nic. Jest to po prostu ornament mający upiększyć moją rękę. Mam tatuaże w takich miejscach, że mogę je zawsze ukryć, jeśli tylko chcę. Nie muszą być eksponowane przy każdej okazji. Jeden Niemiec powiedział kiedyś do Hyge, że chciałby mieć taki sam tatuaż jak ten mój na ramieniu. Hyge powiedział, że to nie możliwe, że ten jest unikalny, ale że może zrobić mu podobny jeśli zapłaci 4000 euro. Facet już się nie odezwał.
Następnym wzorem była litera S na około mego sutka. Był to prezent urodzinowy dla dziewczyny, z którą się wtedy spotykałem. Byłem wtedy w rozjazdach przez pół roku wiec pomyślałem, że to będzie lepszy pomysł niż bukiet róż. Nie jestem dobry w mówieniu komuś, ze go kocham. U mnie to się nie sprawdza. Myślę, że to trochę przerażające, kiedy ludzie myślą, ze ta litera oznacza coś magicznego. Spotkałem kilka dziewczyn, które zrobiły sobie tatuaże podobne do tego mojego, który zrobiłem sobie dla mojej dziewczyny!
Poza tym mam mały heartagram na moim karku. Był to kolejny darmowy wzór, który niemieckie Bravo opłaciło za pozwolenie napisanie artykułu o jego tworzeniu. Cały proces był bardzo prosty i zajął o koło piętnastu minut. Na okładce Razorblade Romance ten wzór jest powiększony. Na moim przyrodzeniu mam tam mały heartagram, że jego robienie wcale nie bolało. O wiele bardziej cierpiałem przy powstawaniu Cosmic Pope'a. Moje stopy nie są jeszcze gotowe na tego typu ozdoby.
Nie ja jedyny w zespole mam tatuaże. Mige ma kilka i myślę, że jest ich trzy na jego ramionach. Linde ma jeden na ramieniu i jeden na kolanie. Gas ma heartagram na łydce. Juska też ma heartagram. Już nigdy nie uwolni się z tego braterstwa, nawet jeśli będzie bardzo chciał. Burton, Antto i patka nie mają żadnych.
Nigdy nie usunę żadnego z moich tatuaży. Lubię je, są częścią mojej osobowości. Nadal podoba mi się jeśli ktoś nie jest wydziergany i nie ma nawet przebitych uszu. Chociaż w dzisiejszych czasach nawet nastolatki już je mają. Nie podobają mi się kolczyki na sutkach i na przyrodzeniu, nie wyglądają dobrze. Chociaż jeśli to sprawia twojemu partnerowi przyjemność wtedy wszystko jest w porządku, ale żeby sobie coś takiego zrobić trzeba mieć na uwadze nie tylko względy wizualne.
Kiedyś nawet myślałem o zrobieniu sobie Księcia Alberta (kolczyk na przyrodzeniu) żeby zrobić niespodziankę mojej dziewczynie, ale nigdy tego nie zrobiłem. Albo po prostu Sin City zamknięto tego dnia wcześniej. Czasami jednak myślę, że pewnego dnia usunę wszystkie tatuaże i kolczyki z uszów, gdyż uważam, że ludzkie ciało jest tak na prawdę piękne tylko w tedy gdy jest naturalne. Ale kiedy teraz wyglądam już tak jak wyglądam już nie ma odwrotu. Zastanawiam się jak cała rzecz będzie się miała za jakieś dwadzieścia lat- pełno kolczyków tatuaży i innych dziwactw będzie zdobić ludzi.
Tłumaczenie znalezione w internecie.
Szczegółowo o pierwszym albumie:
Pierwszy album HIMa był realizowany tego samego dnia, gdy Kari Vepsa wygrał fiński szlagier. Później dołączył też Antto i musiał złożyć hołd naszemu Ołtarzowi Sików. Pierwszą Ep- kę HIMa nazwano "666 Ways to Love: Prologue". Znalazły się na niej takie piosenki jak: Stigmata diaboli, Wicked game, Dark Secret Love i The Heartless. Na okładce jest zdjęcie mamy Ville, kiedy ta miała dziewiętnaście lat i pracowała w sklepie obuwniczym w Aleksi. Płytę nagrano w pięć dni i o niezbyt dobrze, jak mówi Mige. Facet imieniem Oki z zespołu Charged grał na Ep- ce na drugiej gitarze. Musiał jednak odejść kiedy jego szczoteczkę do zębów znaleziono w mieszkaniu dziewczyny Patka.
Him nie potrzebował drugiego gitarzysty, skoro miał tak wspaniałego basistę, jak mówi Mige. Pierwsze show promujące płytę zespół dał w Tavastia dnia 19 października 1996 roku. To był ich pierwszy koncert jaki widziałem, mówi Asko Kallonen z BMG.
Chłopaki dali wspaniałe show i po nim można było powiedzieć, że pewnego dnia będą wielcy. Tego wieczora nie było tam żadnych dziennikarzy, ale mimo tego po tym występie w Tavastia ich wersja Wicked game była dość często grana w radiu.
EP- ka wdarła się do dwudziestki najlepszych singli i chłopaków zaczęto traktować poważnie. "Byłem zaskoczony tym jakie zainteresowanie budzi EP WTL" mówi Asko "Jednak bardziej zadziwiało mnie podejście Ville do pracy".
"Wtedy po raz pierwszy chłopaki przyszli do nas i zapytali się czy nie mogli by zagrać jakiejś taśmy demo z kilkoma piosenkami. Zazwyczaj zespoły w takich wypadkach chcą już nagrywać płytę. Mieli już wtedy nagrane demo z Hiilim, więc powiedziałem, pewnie, możecie zacząć w każdej chwili. EP-ka wyszła im rewelacyjnie".
Tiina Vuorinen z Welldone pewnego dnia usłyszała w radiu Wicked game i pomyślała: "to dobrze brzmi, ciekawe z jakiego kraju jest ten zespół". Katja Stahl pracowała wtedy w BMG i dała Tiinie EP-kę.
"Kiedy Katja dała mi tą płytę przesłuchałam jej od razu czego zazwyczaj nie robię. Pomyślałam, że to jest ten zespół z radia i obiecałam, że wezmę chłopaków pod swoją piecze, jeśli tylko będą chcieli. Później spotkałam ich i byli bardzo podekscytowani. Tylko Patka coś mówił. Reszta była zbyt nieśmiała- patrzyli się tylko na swoje buty. Po tym jak ich poznałam zauważyłam, że Ville bardzo poważnie to traktuje i że jest bardziej dojrzały na swój wiek. Za każdym razem kiedy mówiłam mu, że cos trzeba jeszcze załatwić on już wszystko obmyślił tak, ze musiałam tylko się z nim zgodzić".
"Nie miałem pojęcia o sprawach czysto związanych z businessem", mówi Ville. "Słyszałem tylko, że Tiina opiekowała się takimi zespołami jak Hanoi Rocks, wiec pomyślałem, że jest zajebiście. Potem się spotkaliśmy, wypiliśmy kawę, podpisaliśmy kilka dokumentów.
Przed tym jednak nim chłopaki dawali jakiekolwiek koncert, musieli się gdzieś przygotowywać, więc znaleźli ku temu miejsce w Kruunuhaka (Helsinki).
Wtedy też zdecydowali się wziąć do zespołu klawiszowca. Wybrali Antto, który był starym kumplem Ville ze szkoły. Minęło jeszcze wiele czasu niż Antto stał się oficjalnym członkiem zespołu. Nim wydano pierwszą płytę w wytwórni płytowej wciąż pisało, że HIM to: Linde, Mige, Pätkä i Ville.
"Pätkä pił wtedy dużo białego wina, żeby zrzucić trochę sadełka, więc w pokoju było pełno pustych butelek" mówi Mige.
Mimo iż do łazienki nie było daleko, jakieś dziesięć metrów, to przywykliśmy sikać do tych pustych butelek, kiedy się wypełniły to do pudełek, aż w końcu przyszła kolej na ściany. Mieliśmy pomarańczowe krzesło w rogu pokoju, na którym narysowaliśmy członków zespołu i to był dla nas Ołtarz Sików. Wysmarowaliśmy go poza tym fusami z kawy, które wyglądały jak gówno, tak więc uzyskaliśmy fajny ołtarz gówniano- sikowy. "Potem zesrałem się na te krzesło, następnie wszyscy je opluliśmy i obsikaliśmy" mówi Ville. Niestety nie był to idealny ołtarz, bo brakowało potu. Fajnie było patrzeć jak to "rośnie" i jak zmienia swój kształt i kolor. Po jakimś czasie było już na nim wiele warstw i postanowiliśmy przykryć go czymś, żeby zobaczyć co z tego "wyrośnie". Po jakimś czasie w pokoju zaczęło tak cuchnąć, więc postanowiliśmy pozbyć się ołtarza. Wyrzuciliśmy to na śmieci, jednak po drodze trochę posypało się na perkusje Pätkä i rzeczy Asko.
Dozorca tego lokalu wykopał nas stąd kiedy dowiedział się co tam wyprawiamy. Plotka szybko się rozniosła, wiec trudno nam było teraz znaleźć inny lokal. Musieliśmy na jakiś czas odpuścić sobie pokój prób.
W tym samym czasie HIM zrobił swój najwcześniejszy teledysk. Wybór oczywiście padł na Wicked Game i nakręcono to w Arabian Puisto. W klipie wystąpił poza tym pies rodziców Ville i Valo nosił tam garnitur i trzymał kieliszek czerwonego wina. Pozostali kręcili się w pobliżu i grali gdzieś z tyłu. Antto nie zobaczysz w teledysku, ponieważ to właśnie on go filmował. Pewien ich znajomy skorektował klip i puścił go w fińskim muzycznym programie "Jyrki". Później chłopaki zrobili nieco bardziej profesjonalny klip, który kręcono w Niemczech. Tam również nie ma Antto, bo reżyser zapomniała, HIM ma klawiszowca, chociaż w końcowych scenach można go zobaczyć przez kilka chwil.
Latem 1997 roku myśleliśmy o wydaniu nowego singla i zastanawialiśmy się która piosenkę wybrać. Asko Kllonen pamięta, ze Ville dał mu taśmę z czterema nowymi piosenkami m.in. The Beginning Of The End i (Don't Fear) The Reaper, która była wielkim hitem zespołu Blue Öyster Cult w latach siedemdziesiątych.
Pomyśleli, że numer wyszedł im bardzo dobrze i że mogli by jego właśnie wydać. Później jednak doszli do wniosku, że to nie jest zbyt dobry pomysł. Nie chciano, aby HIM był znany jak zespół robiący tylko covery innych piosenek. Pozostałe piosenki nadawały się bardzo dobrze na album, ale nie na singiel, wiec postanowili poczekać i spotkać się po wakacjach ponownie. Zdecydowaliśmy, że nasz pierwszy album wydamy jeszcze przed Bożym Narodzeniem więc lato mogliśmy spożytkować na nagrywanie i próby. W tym czasie HIM dał kilka koncertów, pierwszym sprzedanym przez Tiinę Vuorinen, był majowy wstęp w Lepakko i zespól zakosił za niego 4000 starych fińskich marek (670 euro). HIM dał tamtej wiosny trzy koncerty. Latem przyszła kolej na festiwale: Nummirock, Ilosaarirock i Ankkarock. W sierpniu dali także kilka występów w klubach.
"Kiedy wróciliśmy do domu po festiwalu w Nummirock, facet nazwiskiem Nalle Österman, który był perkusistą w jakimś zespole, przespał się w naszym autokarze" mówi Mige.
"Z jakiegoś powodu zapomniał wziąć ze sobą butów. Później pytał się o nie, ale ich nie zwróciliśmy. Położyliśmy je w naszym pokoju prób i oczywiście obsraliśmy i obsikaliśmy, bo nie mieliśmy już swego pomarańczowego krzesła. Zrobiliśmy z nich nasz nowy ołtarz. Z jakiś nie znanych mi powodów Nalle nie chciał z powrotem swych butów".
HIM stworzył wokół siebie mała grupa ludzi zainspirowanych ich hobby.
Napisaniem regulaminu zajął się Linde, ponieważ dziewczyna, z która wtedy chodził miała komputer.
Każdego dnia musisz sikać w innym miejscu.
Nie istnieją już dla ciebie toalety, odkąd podpiszesz regulamin.
"Mieliśmy niezły ubaw" mówi Ville.
Linde wciąż wtedy pracował przy budowie Hartwall Arena. Kiedy zobaczyliśmy projekty w komputerze, znaleźliśmy dobre miejsca, które można by obsikać i obsrać, wiec postanowiliśmy włamać się do Hartwall Arena tej nocy i czynić swoją powinność.
Daniel Lioneye:
Od fryzurki "na Boba" (rodzaj dziewczęcego uczesania ... nie za długie nie za krótkie) przez okulary (nosił okulary) do klasycznego nastoletniego kryminalisty
Gitarzysta HIMa, Mikko Viljami Lindström, urodził się 12 sierpnia 1976 roku. Jest zodiakalnym lwem i ma młodszego brata. Zazwyczaj mówi się na niego Linde, ale facet znany jest również jako Daniel Lioneye, super niebezpieczna gwiazda.
"Kiedy się urodziłem mieszkaliśmy w Klaukkala w małym domku w lesie. Jestem synem pierworodnym, mój brat przyszedł na świat cztery lata po mnie. Mój tata jest inżynierem, a moja mama w tym czasie pracowała w Finnair. Moje dzieciństwo było pod każdym względem udane, byłem całkiem grzecznym dzieckiem do pewnego momentu. W szkole podstawowej (od 1 do 6 klasy) miałem nieco buntowniczego ducha, ale nosiłem fryzurę "na Boba", oraz okulary zawsze czyste i wypolerowane.
Mój tata był wielkim fanem Elvisa. Musiałem słuchać Presleya w samochodzie, w domu i wszędzie indziej. Ojciec poza tym lubił The Rolling Stones, ale Beatlesi byli mu całkiem obojętni. Z Fińskich wykonawców lubił Badding, ale najbardziej pamiętam Elvisa. Jego piosenki ciągle brzmią mi w uszach. Moi rodzice to najmniej muzykalni ludzie na świecie, ale wciąż mam akustyczną gitarę, Landolę, którą dostałem pod choinkę, kiedy miałem 10 lat. Przed tym grałem utwory KISS na rakietach do tenisa wraz z moim kuzynem. Kiedyś domową kamerą zarejestrowano mały filmik, na którym nosze koszulkę Lancoste i mam na sobie pełno łańcuchów. Dzięki bogu ten film najprawdopodobniej nie przetrwał do tego czasu. Pierwszą piosenką, którą zagrałem na gitarze Landola był utwór KISS "Heaven's On Fire". KISS był pierwszym zespołem, który lubiłem.
Na początku moim rodzice nie wierzyli, ze muzykę traktuje poważnie. Musiałem nieźle się napracować żeby dostać swoją pierwsza gitarę. Ale kiedy poszedłem na lekcje gry na tym instrumencie, zdecydowali popierać moje hobby. Nigdy nie mieli nic przeciwko grze, w żadnym razie.
W drugiej klasie podstawówki zaprzyjaźniłem się z małymi przestępcami. Moje późniejsze złe zachowanie było tego wynikiem. Klasyczna historia młodocianego przestępcy- po prostu wpadłeś w złe towarzystwo. Kiedy pierwszy raz się upiłem tak na poważnie, byłem w wieku 12 czy 13 lat. Wypiłem trzy butelki piwa i wróciłem rowerem do domu. Nikt niczego nie spostrzegł, bo było już nieco późno.
To było cos w rodzaju upijania się w weekendy. Zacząłem palić mając zaledwie siedem lat. Chociaż nie było to takie "prawdziwe" zaciąganie się przez pierwszy rok, póki Nastonen nie pokazał mi jak się to robi. Miałem wtedy osiem lat. Teraz nie palę już od dwóch lat. Zerwanie z nałogiem było dość łatwe. Nigdy nie byłem niewolnikiem nikotyny. Paliłem tylko dla zabawy. Czasami przez tydzień nie paliłem a innym razem w jedną noc wypalałem trzy paczki papierosów.
Nasze próżnowanie i picie przybrało w końcu poważniejszy obrót. W Oulunkylä jest centrum rehabilitacyjne dla weteranów wojennych. Kiedyś totalnie wstawieni po kilku butelkach whisky wybiliśmy tam okno i poszliśmy wykapać się w tamtejszym basenie. Kiedy usłyszeliśmy dźwięk syren policyjnych wyskoczyliśmy z niego i, nago, ukryliśmy się w jakiś bunkrach. Przeczekaliśmy aż radiowozy się nie oddaliły i zaczęliśmy przewracać kubły ze śmieciami koło centrum. Nagle zjawili się policjanci, wepchali nas do radiowozów i wsadzili do wiezienia. Kiedy obudziłem się nad ranem, nic nie pamiętałem. Zapukałem do drzwi celi i powiedziałem "Już wytrzeźwiałem, więc wypuśćcie mnie". Oni tylko uchylili drzwi i powiedzieli "Nigdzie nie pójdziesz, jesteś oskarżony o kradzież, włamanie i inne okropności".
Tłumaczenie znalezione w internecie.
Ville o byciu sławnym:
Kiedy Fin dostaje wystarczającą dużą ilość alkoholu jest w stanie stawić czoło sławie i pochodzących od niej wskazówek.
Jednak kiedy jakiś fan dostaje w ręce nożyczki może być znacznie bardziej niebezpiecznie.
-Nie zauważyłem w Helsinkach aby ludzie mnie rozpoznawali. Wszyscy tu patrzą na siebie i nie ma znaczenia czy ktoś jest sławny czy nie. Miło jest po prostu siedzieć i oglądać różnych ludzi wokół siebie. Oczywiście nauczyłem się też jak pozbyć się niechcianych ludzi, którzy przychodzą i rozmawiają ze mną. Jeśli coś trzeba zrobić w tym biznesie to właśnie tego nauczyć się od razu.
Nie tak bardzo jak w samych Helsinkach ale w innych częściach Finlandii. Kiedy ludzie się upijają i przychodzą tłumaczyć rzeczy, których po prostu nie mogę słuchać. Zresztą ja nie mogę im powiedzieć po prostu „Fuck You”, to najstraszniejsza rzecz do powiedzenia. Choć czasami to robię ale bardzo rzadko.
Bardzo mi przykro ale nie biorę piwa, które ktoś chce mi kupić. Jeśli zdecyduję się na piwo oznacza to, że musisz się zatrzymać na chwilę i porozmawiać.
Dobry przykład tej gównianej części bycia sławnym: Kiedyś mój stary przyjaciel, który gra w punkowej kapeli podszedł do mnie w barze a nie widzieliśmy się bardzo długo. Był bardzo pijany i rozmawialiśmy przez chwilę. Jego zamierzeniem było to aby pokazać niektórym dziewczynom, że mnie zna i zapytał czy mogę do nich dołączyć. Zatrzymałem się na chwilę ale potem poszedłem do stołu gdzie siedzieli moi przyjaciele. Po chwili tamten facet wrócił i mówi, że jest kilku chłopaków, który nie wierzą, że mnie zna i czy mógłbym podejść i się przywitać. Po prostu powiedziałem że nie, dziękuje.
Nigdy nie rozumiałem o co chodzi z tym czy kogoś znasz czy nie. Jest ok., jeśli ktoś po prostu poprosi o autograf a potem wychodzi a nie zaczyna mówić jak dobrzy lub źli jesteśmy, to tylko mnie nudzi. Kiedy jesteśmy za granicą nie mamy zbytnio takich problemów dlatego ,że nie mamy zbyt dużo czasu na spacer. Zwykle jesteśmy w hotelu, na koncercie lub autobusie. Jeden raz w Camden w Londynie jakiś facet przyszedł i zapytał czy zagram w zespole.
Jest również inna mentalność picia w innych krajach niż w Finlandii gdzie najpierw musimy się upić aby porozmawiać. Mam na myśli, że można porozmawiać także bez picia. W innych krajach również ludzie nie mówią do ciebie „Fuck off”
Jeśli nie podoba mi się czyjeś spojrzenie lub cokolwiek nie idę i nie rozmawiam z nim. Jeśli moja twarz widnieje na okładkach magazynów nie oznacza to, że ludzie wiedzą kim jestem.
I nie mówię nic osobistego w wywiadach, kłamię cały czas. Fani zazwyczaj zostawiają mnie w spokoju z wyjątkiem nielicznych. Jedna dziewczyna, którą nazwaliśmy „Polish Motherfucker” była bardzo dziwna i jeździła za nami bardzo długi czas. Kilka razy kiedy wychodziliśmy w hotelu bardzo wcześnie ona już siedziała i wpatrywała się na nas. Gdy siedzieliśmy w barze w Reeperbahn zobaczyłem przerażający wygląd Mige’a i nagle usłyszałem hałas gdy ktoś tnie nożyczkami moje włosy. To była ona, stała z moimi włosami w dłoniach śmiejąc się i płacząc jednocześnie. Potem prawie uderzyłem tę dziewczynę.
Nigdy z nią nawet nie rozmawiałem, wydawało się, że chyba miała jakąś obsesję. Może jej przypominałem zmarłą babcię czy coś.
Jasne, ktoś pomyśli, że jestem egoistą i myślę tylko o tym co jest najlepsze dla mnie. To jest bardzo trudne ale zawsze tak było. To negatywna strona mojej natury, którą staram się pozbyć. Również mój zawód ma coś z tym wspólnego. Tak wiele dzieje się wokół mnie. Również moja młodość się z tym wiąże, kiedy to z chłopakami graliśmy w różnych krajach i wszystko stało się dosyć szybko. Niektórzy faceci próbowali to osiągnąć przez 10 lat a my chyba mieliśmy po prostu szczęście. Choć z drugiej strony mogę być nieco krytyczny pod tym względem dlaczego nie udało się niektórym zespołom. Firma fonograficzna, dobre kontakty i szczęście odgrywają bardzo dużą rolę ale ciągle to za mało.
Trzeba też myśleć o innych rzeczach niż muzyka, trzeba utworzyć image i stworzyć obraz, którego się trzyma choćby nie wiem co. Mam wielu przyjaciół w branży muzycznej, którzy są różnymi rodzajami ludźmi. Istnieje również gorycz w tym interesie ponieważ jestem osobą zazdrosną, jak to Finowie, i wkurzam się gdy tacy muzycy jak Darude mają swoje utwory na listach przebojów w całej Europie.
Sława nie zależy od tego jak często pokazujesz swoją twarz w magazynach. Prawie nigdy nie dostaję już zaproszeń na imprezy bo rzadko na takie chodziłem a ludzie są do tego przyzwyczajeni ,że tak się robi. Wolę spędzać czas z przyjaciółmi w barze na rogu. Nie mógłbym znieść tych przyjęć gdzie większość ludzi i tak jest tam do bani. Nie ma wielu sławnych osób spoza branży rockowej, których znam ale jedna z nich która jest miła to Henry Saari który jest dobrym przyjacielem Ismo Alanko. On nie jest moim najlepszym kumplem ale miło jest z nim wypić parę piw i porozmawiać.
Kiedy nie jest muzykiem nie rozmawiamy o tym. Cieszę się ,że wytwórnia nie wymaga już abym chodził na ich imprezy. Kiedy BMG miało przyjęcie gwiazdkowe tuż po tym jak wydaliśmy nasz pierwszy album udaliśmy się na to przyjęcie aby zobaczyć o co w tym wszystkim chodzi. After party było w jednej z restauracji w centrum Helsinek. Był tam również Niko Ahvonen i Maki z Aikakone. Linde nie lubi Aikakone za bardzo. Udał się więc do Maki po wypiciu pół butelki Jacka Danielsa i powiedział, że skopie mu tyłek jeszcze tego samego wieczora. Później kiedy Linde próbował go uderzyć Katja Stal z BMG przyszła i próbowała go uspokoić ale w końcu była ona jedyną ,która została uderzona przez Linde. Zabrałem więc Linde daleko od tego miejsca aby sprawy nie przybrały jeszcze gorszego obrotu. Stało się to na tydzień przed naszym pierwszym koncertem w Tavastia…
Myśleliśmy, że pojedziemy tam i sprawdzimy czy jest jeszcze jkiś zespół grający tego wieczoru. Nagle Linde zniknął, kiedy byliśmy już w środku od jakiegoś czasu. Widziałem go jak robi swoje własne drinki po niewłaściwej stronie baru za co oczywiście został szybko wyrzucony. Linde się wkurzył i zaczął krzyczeć „że nigdy nie zagra w tym pieprzonym miejscu” zapominając, że tak naprawdę miał się tam odbyć nasz pierwszy koncert następnego wieczoru. Po Tavastia udaliśmy się do Lost&Found i Linde obiecał się zachowywać.
Udało się faktycznie zamówić drinka, wziął go, podszedł do ściany, zabrał duży wiszący na ścianie obraz Roberta Mapplethop’a i złamał go na 2 części, następnie upadł do tyłu i stracił przytomność. Prawie wezwano policję ale przekonałem ich ,że jakoś to odpracujemy. Wziąłem go do domu a następnego dnia matka dziewczyny Lindego poszła i zapłaciła za szkody.
Teraz to jest powodem dla którego nie dostajemy zaproszenia z BMG. Inni faceci mają dość zdrową opinię obyciu sławnym. Mige jest z artystycznej rodziny i nie obchodzi go to wszystko co się wokół niego dzieje. Nienawidzi sesji zdjęciowych i kręcenia klipów. Linde nie chce udzielać żadnych wywiadów i nie jest tym zainteresowany ponieważ jest spokojnych człowiekiem. Mówi tylko wtedy najczęściej kiedy jest pijany. Gas znowu kocha promocyjne rzeczy. Wyobrażam sobie jednak, że prasa nie jest zainteresowana słuchaniem 5 godzin o hokeju na lodzie, żywności jego zestawie perkusji czy o punk HC.
Ville Valo - milioner bez łóżka...
Firma, która posiada prawa do zespołu to Vosko Oy, który wydał 1mln euro w 2000 roku. Firma wypłaca wynagrodzenie członkom zespołu tę samą kwotę co miesiąc, niezależnie od tego czy są oni w trasie czy nie. Vosko Oy to firma ,która bardzo dba o podopiecznych. Również zajmuje się zaopatrywaniem w towar oraz internetową stroną zespołu Heartagram. Płyta Daniela Lioneye również została wydana pod szyldem Vosko Records. Właściwie wytwórnia ta nie nosi jeszcze oficjalnie nazwy Vosko Records ale chłopaki o tym marzą aby mogli również inne swoje szalone projekty wydawać pod tą marką.
Inna firma, która zajmuje się handlem związanym z rzeczami Ville Valo nazywa się Heartagram Oy. Można nazwać Ville Valo pierwszym fińskim rockmenem ,który jest milionerem. Ville mówi, że dojście do tego utrudniło mu wprowadzenie euro. Ale mówi również, że jakieś wpływy ma na pewno. To dlatego, że Ville wszystkie piosenki pisze sam. Dlatego chce wszystkie pieniądze.
„Kiedy mieszkałem w Pietarinkatu musiałem liczyć każdy grosz przez cały miesiąc. W budźecie miałem papierosy i jeden chleb, który rozgrzewałem w piecu i smarowałem kawałkiem masła. Teraz czuję się miło gdy mam trochę więcej pieniędzy. Mogę wtedy iść na kolację co jakiś czas i nie musieć liczyć cen butelek piwa. Kiedyś to wszystko się skończy więc dlaczego nie cieszyć się tym teraz.”
Ville mówi, że nadal prowadzi dość proste życie.
Kiedy nie ma prawa jazdy nie ma też samochodu. Narzeka jednak na wysoki czynsz swojego mieszkania i myśli o przeniesieniu się do mniejszego.
„Nie kupuję mnóstwa rzeczy. Jeśli wydasz zbyt dużo pieniędzy masz wtedy złe przeczucia. Ja zawsze źle się czuję jeśli kupię zbyt wiele płyt. Powinienem zacząć je kopiować od innych ale to by było wbrew mojej moralności. Jestem również w stanie zapłacić 150 euro za t-shirt Gaultier’a, która jest tak ładna jak zafarbowany stary t-shirt Mige’a.
Nawet nie mam łóżka w domu, śpię na kanapie albo na podłodze. Nie mam też zasłon tylko wielkie czarne plastikowe torby. Czasami myślałem o tym że byłoby miło mieć łóżko Hastens ale podłoga czy kanapa to też dobry powód dlaczego nie biorę dziewczyny ze sobą do domu.
Trzeba mieć naprawdę dobry powód aby zabrać jedną z nich. Z drugiej strony jestem bardzo aseksualny w swoim wolnym czasie. Żyjąc muzyką staję się smutny i melancholijny. Bez jedzenia, bez zasłon, bez łóżka. Nie mam nic w swoim domu. Cóż, mam mydło i swoje stereo.”
Ville mówi, że czasami pokazuje to, że ma pieniądze kiedy kupuje wszystkim drinki w barze.
„Nie kupuje im kobiet ale piwo albo papierosy. W Finladii nie mam sensu prowadzić wytwornego życia. Niektórzy moi znajomi zarabiają 1500 euro na miesiąc, dlaczego mam mówić, że mogę wydać tyle w jeden dzień?”
Ville chciałby aby jego rodzina miał swój pierwszy dom letni.
„Byłoby miło mieć miejsce gdzie można by się ukryć ze swoją starą gitarą aby tworzyć smutne piosenki kiedy woda zamieniałaby się w lód.
Bardzo chciałbym się tez dostać do biznesu porno, tak jak mój tata. To mnie interesuje aktualnie bardziej niż wytwórnie, które zajmują tak dużo czasu. Porno jest bardzo interesujące, zwłaszcza teraz kiedy jest internet. Moim głównym pomysłem byłoby aby zatrudnić kilku dobrych pracowników i produkować specjalny rodzaj wibratorów.”
Problemy z nazwą, szatańskie wersety i modlitwa:
W 1991 roku po zakończeniu szkoły średniej Ville Valo miał zespół o nazwie His Infernal Majesty. Ville grał partie gitarowe na swojej gitarze basowej, Mige również grał partię basowe a kilki różnych gości grało z kolei na perkusji…
W tamtym czasie zespół nie istniał długo ale sława już wisiała w powietrzu. Na brzegu rzeki Vantaanjoki zostały zrobione już zdjęcia promocyjne zespołu (Ville mówi dzisiaj, że były dość dziwne) a sześć miesięcy Ville męczył Juhani Merimaa, kierownika Tavastia Club aby pozwolił im tam zagrać. Wreszcie, w sylwestra 1992 roku zostali oni dopuszczeni do zagrania w Semifinal Club usytuowanym tuż obok Tavastia.
„Zagraliśmy wtedy tylko ten jeden raz i zespół został zawieszony, ponieważ Mige musiał odbyć służbę wojskową”- wspomina Ville „Wkurzyło mnie to, że będę musiał czekać na Mige. To był koniec pierwszego początku HIM.”
„Nazwa His Infernal Majesty była wynikiem niekończących się dyskusji. Pierwsze trio pomyślało, że Kafferi to byłaby fajna nazwa dla zespołu”. Kaffer to słowo, które było używane do określania kolorowych ludzi a dokładniej tych należących do grupy etnicznej należącej do Bantu Negroes. Słow zaczerpnięte z książek Lovecraft’a, z którymi zespół był mocno związany. Na dzisiejsze standardy książki Lovecraft’a są rasistowskie ale trzeba na nie patrzeć z perspektywy okresu w którym zostały napisane a więc w latach dwudziestych i trzydziestych. Niektórzy z ciemnoskórych przyjaciół Ville uznawali to określenie za zbyt groteskowe dlatego postanowili o nim zapomnieć.
„W tym czasie grywałem jako uliczny muzyk, grając na bębnach afrykańskich z przyjaciółmi na przykład na Kauppatori (miejsce na rynku w Helsinkach).
Ville mówi: Zebraliśmy pieniądze od japońskich turystów więc można było kupić paczkę papierosów L&M. Kiedyś spędzałem czas w starej części Kumpula i w miejscach w Oranssi z hipisami i fanami regge, takimi fińskimi rastafarami. Nazywali się Haile Selassie His Imperial Majesty. Po jakimś czasie miałem już dość tego wszystkiego i zacząłem się interesować death metalem. Cały ten szajs z Imperial Majesty sprawiał, że robiło mi się niedobrze i wtedy przeczytałem książkę Antona LaVeys, Biblia Szatan, gdzie pisze poemat o Jego Piekielnej Wysokości, który pamiętam bardzo dobrze. Miało to wydźwięk horroru, który pasował bardzo dobrze do naszej muzyki w stylu Black Sabbath.
Zespół spędził wiele czasu myśląc nad tym czy nazwa His Infernal Majesty będzie dla nich dobra. Kolejną gównianą alternatywą był nazwa Black Salem – kombinacja Black Sabbath, papierosów Salem i książki Stephena Kinga „Salem’s Lot”.
W jednej chwili Mige rozwiązał ten problem w typowy dla siebie sposób: lateksową farbą i ogromnymi literami His Infernal Majesty na swoim jedynym wzmacniaczu jaki miał i więcej na ten temat nie było dyskusji.
Oczywiście His Infernal Majesty odnosi się do Szatana, a podczas swoich szkolnych lat Ville faktycznie interesuje się okultyzmem. Czytał książki na ten temat ale nigdy nie czuł się jakby wielbił Szatana albo aktywnie uczestniczył w takich rzeczach. Pekka Siitoin raz zaproponował aby obrać kota ze skóry i ugotować. Ale pomysł nie trafił do Ville’a. Uważał, że to zbyt szalone, poza tym wtedy ciągle mieszkał w domu. Jego mama na pewno nie życzyłaby sobie znaleźć martwego kota w swoim garnku kiedy chciałaby przygotować kurczaka.
Już w 1996 roku His Infernal Majesty stał się HIM, kiedy ukazał się pierwszy singiel zespołu. Cała nazwa byłaby za długa do umieszczenia na okładce, zwłaszcza gdy nazwa CD była „666 Ways to Love: Prologue”. Ale były tez inne powody do skrócenia nazwy. W Kanadzie była orkiestra trash która się nazywała Infernal Majesty, która była aktywna w latach ’80 i która rozpoczęła trasę w latach ’90, chciano uniknąć pomyłek z tym związanych.
Poza tym dla fińskiej publiczności byłoby za trudno zapamiętać taką kombinacje słów nie wspominając o wymowie czy zapisie nazwy. Zespół był również świadomy, że byłaby to niepotrzebna prowokacja czy nawiązanie do okultyzmu.
Ale nadal HIM nie był całkowicie wolny od tych podejrzeń. W Polsce na przykład gdzie Kościół jest wciąż częścią codziennego życia była debata na temat tego jaki rodzaj stosunków wiąże HIM z satanistami. Ale także na początku i w samej Finlandii ludzie również się nad tym zastanawiali.
„W 1997 roku kiedy nasiliły się palenia kościołów w Norwegii graliśmy na festiwalu Provinssirock po raz pierwszy „ mówi Ville „Dimmu Borgir i Black Sabbath miały występy na tym samym festiwalu. Media sprawiły wtedy ogromne zamieszanie twierdząc, że kościoły płonęły a sataniści biegali dookoła. Jakiś facet nawet groził ,że spali drewniany kościół znajdujący się nieopodal. Więc na festiwalu było dużo Świadków Jehowy, którzy błogosławili scenę wodą święconą przed naszym występem. Wówczas policja przesłuchiwała mnie na temat tych całych wydarzeń. Ale nie było prawdziwych problemów tylko dużo śmiechu. Świadkom Jehowy szczególnie chodziło o Ozzy’ego Osbourne’a, lidera Black Sabbath. Przez całą noc krzyczeli na korytarzy hotelu o „zbawczej mocy Boga”. Następnego dnia kiedy Ozzy poleciał do domu swoim prywatnym odrzutowcem grupa Świadków Jehowy była na lotnisku aby upewnić się, że Wysłannik Zła opuścił kraj. Ozzy pokazał im swój goły tyłek i wyciągnięty środkowy palec.
Tymczasem czynni fińscy Sataniści chcieli zachować publiczny dystans do nas. Ich przedstawiciel zaprosił mnie do ich siedziby i rozmawialiśmy bardzo dużo na ten temat. Ponieważ nie podzielałem filozofii ich grupy i nie chciałem się angażować w te sprawy w żaden inny sposób, ten przedstawiciel chciał opublikować pamflet, mówiący o tym, że z ich punktu widzenia przesyłamy złe przesłanie. W sumie to nawet zabawne, nie lubią nas ani religijni fanatycy ani sataniści. Jesteśmy gdzieś pomiędzy w niezręcznej sytuacji.
To samo przydarzyło się nam w Pohjanmaa. Gdy przyjechał autobus aby nas zabrać na koncert był cały obklejony wizerunkami Jezusa. Wieczorem, w tłumie stali młodzi ludzie przed sceną, którzy mieli zamknięte oczy. Trzymali Biblię i modląc się wskazywali na scenę.
Potem musieliśmy przestać grać ponieważ publiczność z pomalowanymi wargami na czarno zaczęła bić tych modlących się. Znowu znaleźliśmy się gdzieś pomiędzy tym całym chaosem.
Osobą, która zaskoczyła mnie najbardziej, starając się mnie nawrócić to był klawiszowiec Pete z Dingo, było to pod koniec 2001 roku. Poszedłem za kulisy w klubie Tavastia dostać autograf Dingo. Wcześniej lubiłem ten zespół, miałem szalik Dingo i wszelkiego rodzaju inne rzeczy. Ale wtedy byłem za młody aby zobaczyć ich na żywo więc poszedłem dopiero jak byłem dorosły. I Pete zaczął poważnie mówić do mnie, że powinienem zacząć wierzyć w Boga. Dość smutno zapytał mnie czy nigdy nie miałem sytuacji w której nie miałem przy sobie ani jednego przyjaciela. Nie kłamałem, kiedy powiedziałem: nie, zawsze miałem przyjaciół. Wtedy Pete pociągnął łyk ze swojego piwa Karhu, odwrócił głowę od butelki i powiedział cichym głosem: widzę. Potem już nic nie powiedział. Każdy musi być szczęśliwy na swój własny sposób.
Podczas okresu Rastafari próbowałem uwierzyć, że Haile Selassie był kimś w rodzaju Mesjasza, ale nie mogłem tego zrobić. Na szczęście nie byłem ochrzczony, jestem poganinem. Moja matka jest chrześcijanką ale mój tata nie i ja też nie. Myślę, że to fajne jeśli dzieci mogą same zadecydować czy chcą być chrześcijanami czy nie. Nigdy nie chodziłem do szkoły, z wyjątkiem szkoły i nie miałem wykształcenia religijnego. Ale przeczytałem Biblię: tę satanistyczną i te chrześcijańską. Myślę, że Stary Testament jest po prostu nudny. Nowy Testament również nie jest o wiele bardziej interesujący.
Wiele kłamstw zostało powiedziane na temat Całunu Turyńskiego, na to, że Jezus nigdy nie istniał również jest sporo dowodów, granica jest bardzo cienka, dlatego też prędzej uwierzę, że Jacques de Molay z zakonu templariuszy był okryty tym całunem.
Część II
To co się dzieje z Biblią można porównać z tym samym co dzieje się z Coca-Colą. Jeśłi się ma wystarczającą ilość pieniędzy na marketing uzyskuje się pewną markę. Jednak Afri-Cola czy Dr Pepper również ma dobry smak, istnieje wiele alternatyw. W Bibli jest również dziwne to, że została ona przetłumaczona z miliona języków na milion różnych wersji a oni twierdzą, że nadal zawiera jakąkolwiek prawdę. Oczywiście jest część prawdy w każdej książce lecz dla mnie są raczej zwykłą literaturą, nudnym rodzajem fikcji. Nie sądzę, że ludzie wierzący są idiotami ale nie są też zbytnio inteligentni. Każdy musi decydować za siebie. Zawsze zastanawiałem się w jaki sposób taka książka może tak silnie oddziałowywać na ludzkie życie. Dla Finów tą książką powinna być raczej Kalevala, choć nie jestem patriotą. W narodowych mitologiach i religijnych książkach, można odnaleźć naprawdę dobre idee filozoficzne, ale też wiele rzeczy, które są wyraźnie widoczne. „Nie zabijaj” czy to ie jest oczywiste, że nic nie jest warte zabijania? „Nie cudzołóż”, to kompletnie inna historia na którą trzeba patrzeć bardziej szczegółowo. To i wszystkie inne przykazania są dość zabawne.
HIM nigdy nie brał numeru 666 na poważnie. Dla zespołu tak naprawdę nie ma ta liczba znaczenia liczby Bestii ale stanowi drugi element horroru. Pierwsza płyta zespołu miała tytuł „Your Sweet 666”, która pochodzi dzięki piosence Led Zeppelin „Stairway to Heaven” gdzie pewien ksiądz mówił, że grana od tyłu przesyła wiadomość „Here’s to my sweet Satan 666”. „Your Sweet 666” jest hołdem dla Led Zeppelin.
Zagraniczni reporterzy zawsze interesowali się nazwą i jeszcze ciągle pytają w kółko jak została wybrana. Dlatego zespół przyzwyczaił się do tworzenia tak wielu kłamstw na jej temat. Kiedy chłopcy z Hanson byli popularni, ludzie mawiali, że HIM to skrót od Hanson is Murdered. Kiedy dołączył do nas Gas, który jest pasjonatem hokeja nagle HIM stał się skrótem od Helsinki Ice jockey Maniacs. Jest wiele interpretacji. I za każdym razem kłamiemy a członkowie HIM są świetnymi kłamcami. Pozostają śmiertelnie poważni i jak na razie efekt Pinokia nie został wykryty.
Czasem nazwa HIM jest po prostu do kitu –przyznaje Ville – Ale nazwa nie jest najważniejsza. Jeśli weźmiemy na przykład Eppu Normaali, co to za nazwa w ogóle? Pochodzi od Ab Normal, postaci z filmu Mela Brooksa „Frankenstein Junior”.
Nazwa nie wzbudza agresji, to nic nie znaczy. Jeśli publiczność słucha HIM to nie myśli o Bogu i Jej Piekielnej Wysokości.. Myślą, o naszych piosenkach albo o tym, że mój make – up jest jak z taniego niemieckiego video.
To co najbardziej wkurza chłopaków jest to, że nie zdążyli na czas zarejestrować swojej nazwy. Nie mieli na to pieniędzy. Firmy zawierające HIM w swojej nazwie są na całym świecie. Ville Valo wspomina, że w latach 70 był w Angli gejowski porno ma, który się nazywał Him. W Niemczech natomiast jest sklep z odzieżą dla transwestytów.
Strona internetowa WWW.him.com należała do firmy recyklingu metali w Arkansas. Adres WWW.him.org należał do religijnej grupy do oczywiście było swoistą ironią. W systemie internetowym Google jest było 57 milionów wpisów zawierających tę nazwę. To zbyt dużo aby wszystko sprawdzić.
Problem pojawił się także w USA, kiedy inny zespół używający nazwy HIM, zarejestrowanej w ich kraju. Co oznaczało, że fiński zespół musiał stać się aktywny pod inną nazwą. Amerykański zespół HIM gra eksperymentalny jazz i miał kilka dobrych opinii.
To sprawiło, że HIM z obu kontynentów są myleni jeśli chodzi o pocztę.
A oto co sam autor mówi o współpracy z chłopakami z zespołu przy tworzeniu książki:
Ville Valo zadzwonił do mnie zeszłego roku w lutym i zaprosił mnie na piwo. Byłem w tym czasie w innym mieście i piłem wódkę więc nie mogłem pójść ale spotkaliśmy się następnej nocy kiedy byłem znów w Helsinkach. Więc poszliśmy na piwo do różnych barów i Ville pokazał mi swój kosmiczny tatuaż na nodze. W tym samym momencie zrobiliśmy się sentymentalni i Ville zapytał mnie czy nie napisałbym książki o HIM. Wielu innych autorów pytało się go czy mogą napisać książkę o zespole ale w tamtym czasie Ville odmawiał.
Myślałem o tym cała noc i następnego wieczoru kiedy znów się spotkaliśmy, powiedziałem Ville „Tak, chcę napisać książkę”.
Byłem już wcześniej proszony o napisanie książek o kilku zespołach ale nie byłem zainteresowany. Z drugiej jednak strony Him jest interesujący. Nie byłem ich fanem bezpośrednio ale zawsze podobało mi się nastawienie chłopaków i ich nagrania oraz to, że wszystko stało się tak szybko. W książce nie musiałbym pisać o tych nudnych latach, kiedy nic się nie działo. Teraz ktoś może pomyśleć, że to była praca marzeń. Spędzać noce z chłopakami, wypijając kilka piw i zarabiać przy tym trochę pieniędzy. Jasne, robiłem to wszystko ale nie wszystko było jak w marzeniach. Nawet jeśli HIM miał w tym czasie przerwę, nadal grywali w Finlandii i dawali też kilka koncertów w Wielkiej Brytanii, było więc ciężko wpasować się w ich harmonogram i się spotkać, zwłaszcza kiedy Ville nigdy nie odpowiadał na telefony. Jednakże trzeba było pisać więc nocami siadałem przed ekranem komputera. Musiałem przejść przez cały materiał związany z zespołem, słuchać wiele nagrań z wywiadami i starałem się także dotrzeć do byłych członków zespołu.
Nie mam nic złego do powiedzenia o chłopakach z HIM. Przeszedłem przez to wszystko dosyć ponieważ Mige i Linde postanowili spędzić ten okres w stanie trzeźwości i nie pili alkoholu bo gdy to robią potrafią być naprawdę nieprzewidywalni. Ville również nauczył mnie na pierwszym miejscu, że zawsze trzeba się starać oddawać mocz poza toaletą. To daje wolność i takie jest tego przesłanie.
Oczywiście pokłóciliśmy się też kilka razy ale to nie było nic poważnego. Powiedział mi kilka razy, żebym poszedł do diabła ale tego nigdy nie zrobiłem. Czasami kiedy nie pracowaliśmy nad książką spędzaliśmy noce w barach. Kłóciłem się także z wydawcą Kaisa, która miała nieprzyjemny sposób przypominać mi o postępach w pisaniu. Z Kaasu się nie kłociłem. Słuchaliśmy Matti’ego Nykanen, kiedy byliśmy pijani i on mnie uczył szwedzkiego, rozmawialiśmy też o hc punk. Nie ma tego za wiele w książce. Ta część został opuszczona a miała rozpoczynać książkę ale w sumie to dobrze, że tak się stało.
Pierwszą rzeczą, która ukazała się w opinii publicznej zanim książka została wydana był nagłówek „Ville Valo próbował się zabić” na pierwszej stronie gazety IIta Sanomat. To nie zachwyciło Vill’a ani jego rodziców. Nie przeszkodziło mu to jednak we wzięci udziału w imprezie. Burton obchodził tego samego dnia urodziny i dostał tort zrobiony w kształcie tyłka. Ja i Ville powiedzieliśmy w wywiadzie w ATV, że zamieszkaliśmy raze i siedzimy w mieszkaniu nadzy w kapturach na głowie. Mige natomiast powiedział STT, że wprowadziłem się do niego i że spędzamy noce oglądając cały czas telewizor. IIta Lehti napisał, że Ville nie chce mnie widzieć przez najbliższy rok. Cóż, dzisiaj spotkam się z nim ponownie. Ale nie będę z nim siedział nago, ponieważ jestem zbyt zajęty oglądaniem TV z Mige.
